sobota, 28 grudnia 2013

KRK 28.12.2013







Szlak Tradycyjnego Rzemiosła 2013









Kilka zdjęć z tegorocznej edycji projektu Szlak Tradycyjnego Rzemiosła. Pozdrawiam wszystkich artystów, z którymi miałem zaszczyt się spotkać, rozmawiać i fotografować, nie tylko tych na zdjęciach. Mam nadzieje, że spotkamy się za rok w kolejnej edycji projektu :).

polecam pełny ekran ;)

copyright Fundacja Nadwyraz & Jakub Włodek.

środa, 11 grudnia 2013

IO2022/ Adam Kalita




Adam Kalita - jedyny człowiek w radzie miejskiej, który głosował przeciwko zorganizowaniu zimowej olimpiady w Krakowie w 2022. W Krakowie mamy wiele niezagospodarowanej i zapomnianej infrastruktury sportowej, po co budować nowe stadiony i hale, skoro, nawet tym, co mamy nie potrafimy sie zająć.

sobota, 30 listopada 2013

Kiedyś dzikie pola, dzisiaj rosną nam galerie














   Kiedyś nie było tutaj prawie niczego. Parę domków, ogródki działkowe i zaniedbane pola. Trochę wieś, trochę przedmieście – nie wiadomo co. Teraz jest „Polska w budowie” ze wszystkimi swoimi mankamentami. Stare domki ustępują miejsca wielkim hipermarketom. Pola zostały zamienione w parkingi. Działki są powierzchnią pod zabudowę wielorodzinną.
   Powstają zamknięte osiedla i wille. Przez niewyasfaltowaną lub dziurawą jak sito drogę sąsiadują z rozlatującymi się domkami działkowymi zamieszkanymi przez bezdomnych. Tak właśnie wygląda kawałek Krakowa za nowo-otwartą Galerią Bronowice. Wystarcz przejść się kilkadziesiąt lub kilkaset metrów od budynku na północ albo północny wschód i można to zobaczyć na własne oczy.    Przed galerią też jest swojsko. Jedyną uporządkowaną rzeczą, którą można dostrzec, to odległe trzy wysokie bloki osiedla Azory na ul. Gnieźnieńskiej i lampy na parkingu przed Ikea. Reszta to może nie jest jeszcze chaos, ale na pewno nie jest to ład. Niby gdyby to wszystko od siebie oddzielić, wyjąć z kontekstu, nie było by to takie złe, jakoś by wyglądało, przynajmniej byłoby kolorowe albo może funkcjonalne. Wszystko razem, jest po prostu takie jakie jest.

wtorek, 12 listopada 2013

Wspaniale Miejsce


  
   Jadę autobusem 194 przesiadam się w tramwaj co jedzie na pętle. Za oknem mijam betonowe bloki starego osiedla. Stacja, hipermarket, trzypasmówka [rano wiecznie zapchana] i rząd ekranów akustycznych wysokich na 5 metrów. Po lewej stronie, nad ekranami, widać jak piętrzą się gęsto upchane nowe osiedla, masa ludzi tam mieszka. Pętla nazywa się Czerwone Maki, do pętli od południowej strony dochodzi ulica o tej samej nazwie. Jeśli by tak, ktoś poszedł tą ulica, to kiedy minie już cmentarz, do którego niebezpiecznie zbliżają się nowo-powstałe bloki [obok jest również piękny plac zabaw], to szpaler drzew wzdłuż drogi zaprowadzi go do Szpitala Specjalistycznego im.dr J.Babińskiego w Kobierzynie. Nie jest daleko 15 minut.
 
   "Kraków i Nowa Huta/Sodoma z Gomorą/Z Sodomy do Gomory/Jedzie się tramwajem"

  
   Co tam podróż z Krakowa do Nowej Huty. Polak chętniej jedzie za granicę! Tutaj paszportu nie trzeba, w końcu jesteśmy w unii. Z Krowodrzy, Bronowic, Kurdwanowa czy Bieżanowa, bilet do europy kosztuje - cały 3,80, ulgowy - nie wiem. Zawiezie nas MPK. Wsiadasz w tramwaj czy autobus i mkniesz. Wysiadka Czerwone Maki i jesteś. Przed tobą Europa! Poniedziałek kolacja w Paryżu. Wtorek imprezka w Barcelonie. Środa skubiesz trawkę w Amsterdamie. Czwarteczek zwiedzanie i biforek w Atenach. Piąteczek gruba biba w Londynie, budzisz się w sobotę skacowany na afterze w Brukseli. Niedziela Kobierzyn odwyk. Wszystko na miejscu.
     
    Gdzie mieszkasz? W Paryżu?! Suuuuuper ej! O ja! - dobiega do mnie rozmowa z końca tramwaju dwojga młodych ludzi. Fakt Super.
    
    Nomenklatura [a może to nie tylko kwestia nomenklatury] owych peryferii wzbudza w Krakusach i Krakowianach z większym stażem odczucia ambiwalentne. Bo i zdarza się, że człowiek chwaląc się mieszkaniem w jednej z "europejskich stolic" spotyka się z wyrazami podziwu i nieudawanym zachwytem, ale zdarzyć się może też coś wprost przeciwnego i wtedy posiadacz bądź lokator z obrzeży musi liczyć się z szyderstwem i złośliwością interlokutora. To też bezpieczniej, chwaląc się nowym mieszkaniem, zamiast nazw stolic używać nazwę ulicy. Taki Krakus, odwiecznie tylko rynek i okolice najbliższą znający, nie połapie się w czym rzecz i tym oto sposobem uniknie się szyderstwa.

      Pomieszkuję tam.

    Pamiętam.... pierwszy Października. Siódma trzydzieści rano. Wsiadam do 194, chce na ukochane Azory wrócić, na Prądnik, Krowodrzę, na Bronowice. Do ronda Grunwaldzkiego jadę sześćdziesiąt pięć minut. Dalej już nie pamiętam.... Prawie całą powieść znanego pisarza przeczytałem, zresztą tylko ona ratuje mnie od omdlenia, uciekam z puszki z sardynkami, więcej stojącej jak jadącej, w świat przedstawiony w powieści. Jakieś dobre trzy dni zajęło wielu ludziom dojście do wniosku, że jednak może lepiej zostawić samochód w domu. Zostawili. Te trzy dni później wsiadam ponowie w 194. Pora ta sama. Ścisk jak ścisk, trudno... Tym razem seria wywiadów znanej dziennikarki w formie książki mnie ratuje, ale trasę do ronda pokonujemy już w minut trzydzieści pięć! Jest postęp!


       Lepszy świat    

     W drugą stronę. Kiedy znów z Azorów w tamtą stronę jadę, kiedy znów jak zwykle się przesiadam i wsiadam w tramwaj na rondzie Grunwaldzkim. Jedzie  menel, życiem wyraźnie zmęczony i chrapie. W tą samą co ja stronę jedzie. Kierunek Czerwone Maki. Myślę sobie... może w poszukiwaniu lepszego życia? Może do Londynu, może do Brukseli albo do Paryża... Na saksy, za chlebem, zapomnieć albo uchodźca, że polityczny znaczy się, tramwajem do Europy jedzie. Tanio bo za 3,80, chociaż on pewnie nie zapłacił.